Image Alt

Rytuały we wczesnym średniowieczu – ofiary zakładzinowe

Rytuały we wczesnym średniowieczu – ofiary zakładzinowe

Wiara w duchy i demony była obecna w codziennym życiu Słowian od najdawniejszych czasów i nawet przyjęcie chrześcijaństwa nie było w stanie szybko jej wyplenić. Aby ustrzec się przed gniewem istot nadprzyrodzonych i zapewnić sobie pomyślność, ludzie we wczesnym średniowieczu stosowali przeróżne praktyki ochronne. Jedną z nich było składanie ofiary zakładzinowej. Czym była taka ofiara, czemu służyła i co mogło nią być?

Podczas badań archeologicznych na Ostrowie Tumskim, w kilku miejscach odnaleziono szczątki koni zakopane pod budynkami mieszkalnymi. Wszystko wskazywało na to, że były to tzw. ofiary zakładzinowe, składane w średniowieczu. Przyjrzyjmy się bliżej temu zwyczajowi.

Ofiara zakładzinowa w wykopie III C (własność: Instytut Archeologii UWr).
Zdjęcie dostępne w Galerii: ofiara zakładzinowa fot. 1

Czym była ofiara zakładzinowa?

Mianem ofiary zakładzinowej określa się magiczne depozyty składane pod fundamentami różnego rodzaju budowli. Po co to robiono? Według archeolog Zofii Hilczer-Kurnatowskiej zakładzina miała zapewnić trwałość nowo stawianej budowli oraz pomyślność jej mieszkańcom. Osiągnąć to można było poprzez przekazanie życia jakiejś istoty. Takie złożenie darów siłom nadprzyrodzonym miało je skłonić, żeby były przychylne ludziom. Tak więc ofiara zakładzinowa, według wierzeń, w magiczny sposób sprawiała, że nowo wzniesiona budowla stawała się silna i mogła przetrwać długi czas, a jej mieszkańcy lub użytkownicy byli chronieni przed złem. 

Ofiary zakładzinowe składano nie tylko pod domami, ale też pod budowlami sakralnymi, wałami i murami obronnymi, drogami, mostami oraz innymi budynkami użyteczności publicznej. Archeolodzy odkryli na ziemiach polskich kilkadziesiąt znalezisk pochodzących z okresu od końca VIII do XIII wieku, które można interpretować jako zakładziny. Najczęściej były to ofiary ze zwierząt, np. koni, ale pojawiały się też naczynia wypełnione pokarmem, różnego rodzaju przedmioty, a nawet szczątki małych dzieci. 

Miejscem, w którym składano taką ofiarę, najczęściej był próg. Miał on symboliczne znaczenie. Łączył, a zarazem oddzielał od siebie dwa światy – znany i oswojony wewnątrz domostwa oraz zewnętrzny świat natury, obcy i potencjalnie groźny. W średniowieczu ludzie wierzyli, że to właśnie przy progu czają się różne demony. O tym jak ważna była symbolika progu, świadczyć może fakt, że niektóre związane z nim przesądy przetrwały aż do dziś – np. unikanie witania się przez próg, czy przenoszenie przez niego panny młodej. Kiedyś na progu kładziono też nowo narodzone dzieci, na znak przyjęcia ich do rodziny.

Ofiara zakładzinowa w wykopie III C (własność: Instytut Archeologii UWr).
Zdjęcie dostępne w Galerii: ofiara zakładzinowa fot. 2

Dla kogo przeznaczona była ofiara zakładzinowa?

Rozpowszechnione wśród Słowian czynności apotropaiczne, czyli ochronne, bronić miały przed złymi mocami i duchami. Towarzyszyły one ludziom zarówno podczas różnych świąt oraz uroczystości, jak i w życiu codziennym. Związane były z narodzinami, pracą, zawieraniem związków, chorobą, czy w końcu ze śmiercią. Ofiary zakładzinowe były wyrazem troski o nowy dom i jego mieszkańców. Przeznaczone były dla udobruchania domowych bóstw, jako ochrona przed demonami czy też ofiara dla upersonifikowanej ziemi.

Przykładem takich praktyk może być zwyczaj, zgodnie z którym mieszkańcy nowego domu zakopywali pod nim garnki wypełnione różnymi rzeczami, przeznaczonymi dla bogów nazywanych opiekunami domu. Wspomina o tym mnich Rudolf z klasztoru w Rudach pod Raciborzem – autor datowanego na XIII wiek tekstu.

Opiekujące się domostwem bóstwa nazywano ubożętami, kłobukami i domownikami. Wierzono, że zapewniają one pomyślność w gospodarstwie, jednak nie robią tego bezinteresownie. Żeby były przychylne, trzeba było o nie dbać i składać im odpowiednie ofiary. 

Nie tylko bóstwa wymagały obłaskawienia podczas budowy nowego domu. Ofiarę trzeba było złożyć również samej ziemi, na której miał stanąć budynek. Jego wznoszenie często poprzedzały wróżby i magiczne rytuały, które miały pomóc w wyborze odpowiedniego miejsca. W 1917 roku etnograf Jan Stanisław Bystroń zanotował serbskie podanie o duchu wodnym, który pomagał szukać odpowiedniego miejsca na domostwo. Uderzał on kijem w różne miejsca i wsłuchiwał się w to, co odpowie mu ziemia. W zależności od miejsca, mogła ona prosić o oddanie żywności, ale też o życie mieszkańców. 

Koń jako ofiara zakładzinowa

Czaszka konia (źródło: https://www.publicdomainpictures.net).

Wśród odkryć interpretowanych jako ofiary zakładzinowe, najczęściej spotyka się kości konia. Odnaleziono je nie tylko na Ostrowie Tumskim we Wrocławiu, ale też w wielu innych miejscach. Np. pod budynkami w Gdańsku, Wolinie, na Ostrowie Lednickim w Poznaniu czy pod wałem w Biskupinie archeolodzy odkryli końskie czaszki lub ich fragmenty, a w osadzie w Dziekanowicach odnaleziono pochówek całego konia. 

Dlaczego właśnie koń? W słowiańskich rytuałach religijnych zwierzę to odgrywało bardzo ważną rolę. Wprawdzie sam koń nie był obiektem kultu, jednak pełnił istotną funkcję w magicznych obrzędach i podczas wróżenia. Zresztą nie tylko u Słowian był on bardzo ważny. Koń zajmował istotne miejsce w wierzeniach i mitologiach wielu kultur. Uważany był za rumaka bóstw i przez to uznawany za łączący ich świat ze światem ludzkim. Ofiary zakładzinowe z koni można więc odczytywać jako rodzaj pośrednictwa, czy też wstawiennictwa u boskich istot. 

Szeroka symbolika i znaczenie konia widoczne są nie tylko w postaci ofiar zakładzinowych, ale także w licznych figurkach tych zwierząt znajdowanych na Pomorzu, w Wielkopolsce i na Śląsku. Potwierdzać to mogą także relacje kronikarzy opisujących pogańskie zwyczaje Pomorzan i Połabian w XII wieku.

Szczątki koni odnalezione na Ostrowie Tumskim

Ofiara zakładzinowa w wykopie III C (własność: Instytut Archeologii UWr).
Zdjęcie dostępne w Galerii: ofiara zakładzinowa fot. 3

Podczas badań prowadzonych w latach 1983–89, w wykopie III, w warstwie C/2 natrafiono na końską czaszkę datowaną na 3 ćw. XI wieku. Została ona złożona przy budynku oznaczonym przez archeologów numerem 6. Przy tym zachodniej ścianie tego domu ułożono wtórnie wykorzystana belkę, która została unieruchomiona od zewnętrznej strony czterema kołkami. W ten sposób powstała ława, która służyła zapewne do odpoczynku, czy do siedzenia podczas mielenia mąki, czy przędzenia lnu lub wełny. Możliwe, że wykorzystywano ją także do innych ważnych czynności, ponieważ to właśnie pod nią złożono ofiarę zakładzinową z końskiej czaszki.

Kolejna końska czaszka, tym razem bez żuchwy, znajdowała się w warstwie B/8, tuż pod wejściem do budynku wzniesionego w konstrukcji plecionkowej. Czaszka należała do dorosłego zwierzęcia i datowana jest na 4 ćw. XI wieku. Tuż obok niej odnaleziono pionowo wbity kołek o średnicy 4 cm. Możliwe, że znaleziona czaszka tkwiła kiedyś na palu. 

Na Ostrowie Tumskim końskie czaszki znaleziono również pod reliktami ulic. Datowane są one na XI wiek. Jedna z nich, odkryta w warstwie C/5 wykopu III A/3 leżała obok zachowanego legara. Druga, pozbawiona żuchwy i datowana na 2 ćw. XI wieku, tkwiła pomiędzy dranicami w warstwie E/1, w wykopie III C.

Ofiary z innych zwierząt

Oprócz konia, spotykane są także ofiary z innych zwierząt – owiec, dzików, krów, saren, łosi, czy bobrów, choć spotyka się je znacznie rzadziej. W obrębie wałów dawnego grodziska w Gdańsku natrafiono na szkielet psa, a w Kruszwicy na rogi jelenia. Najprawdopodobniej popularnymi ofiarami były też ptaki, jednak ich delikatne kości w większości przypadków się nie zachowały. 

Wyjątkową zakładziną był tur. To wymarły już gatunek ssaka z rodziny wołowatych. Żył w Europie od plejstocenu. Nie tylko służył ludziom za źródło pożywienia, ale też miał znaczenie symboliczne – można go spotkać we wczesnej sztuce figuralnej czy w petroglifach. We wczesnym średniowieczu tur wciąż spełniał rolę kultową, którą dodatkowo wzmacniało jego bardzo rzadkie już wtedy występowanie. 

Dwie czaszki tura odnaleziono pod narożnikami XII-wiecznej, zrębowej chaty w Nakle pod Notecią. Głowa tego zwierzęcia przeleżała kilka wieków także pod ścianą XIII-wiecznego domu w Gdańsku. Za to w Muzeum w Rypinie można oglądać róg tura, znaleziony podczas badań w 2014 roku. 

Nie tylko gatunek zwierzęcia miał znaczenie, ale także część jego ciała. Najczęściej wybieranym elementem była głowa. Wierzono, że to właśnie ona jest najlepsza, bo tam skupiają się siły witalne żywej istoty.

Fragment czaszki zwierzęcej (źródło: https://pixabay.com).

Czy składano ofiary z ludzi?

Najrzadziej spotykane, ale też najbardziej szokujące są znajdowane pod progami domostw ludzkie szkielety, najczęściej niemowlęce. Ludzka czaszka została odkryta pod pochodzącą z VIII wieku chatą w Santoku, a szkielety noworodków odkryto na terenie dawnej osady w Śródce w Poznaniu, a także w Gdańsku. W Darłowie dziecięcej czaszce towarzyszyły naczynia. Czy jednak na pewno były to ofiary zakładzinowe? Trudno to jednoznacznie ustalić. Być może po prostu dzieci te zmarły śmiercią naturalną i zostały pochowane w obrębie własnego domostwa?

Zakłada się, że pochowane w fundamentach domów dzieci, mogły być ofiarami nieudanych porodów. Trzeba pamiętać, że śmiertelność wśród noworodków i małych dzieci, była kiedyś ogromna. Tylko połowa z nich dożywała wieku dorosłego. We wczesnym średniowieczu ludzie bardzo bali się przedwczesnej i niespodziewanej śmierci. Przypisywali jej specyficzną aurę, która była tym silniejsza, im zmarła osoba była młodsza. Towarzyszył im lęk, że duch zmarłego może powrócić i zemścić się na tych, którzy dalej mogą cieszyć się życiem. 

Wśród słowiańskich demonów, ogromny strach budził złośliwy i nieprzychylny ludziom poroniec. Był to duch dziecka, które urodziło się martwe lub zmarło zaraz po porodzie. Strach przed porońcem był tak duży, że istniało wiele rytuałów i przesądów związanych z kobietami ciężarnymi i nowo narodzonymi dziećmi, np. dopiero po sześciu tygodniach nadawano niemowlęciu imię i uznawano je za człowieka. Przed upływem tego okresu, matka nie mogła wychodzić z dzieckiem z domu. 

Obawa przed porońcami sprawiała, że starano się je obłaskawić, a ich negatywną moc skierować w dobrą stronę. Stąd też mogło pochodzić przekonanie, że pochowanie poronionego dziecka pod progiem jako ofiary zakładzinowej, uchroni żyjących mieszkańców. Pochówek pod progiem mógł być rozumiany za symboliczne przyjęcie do rodziny, a duch zmarłego dziecka zamiast porońcem, stawał się wtedy kłobukiem – przyjaznym duchem domowym.

Co jeszcze mogło być ofiarą zakładzinową?

Nie zawsze jednak ofiarami zakładzinowymi były żywe istoty. Istnieje wiele znalezisk znacznie bardziej humanitarnych ofiar dla domowych bóstw. W wielu przypadkach były to symboliczne przedmioty np. monety, radlice, piasty kół, sierpy. Ciekawe znalezisko pojawiło się na Ostrówku w Opolu – pod wieloma domami umieszczono tam pisanki. Natomiast w Gdańsku i Szczecinie odkryto wiklinowe wianki.

Częstym rozwiązaniem były gliniane lub kamienne naczynia wypełnione zbożem, lub różnymi szczątkami takimi jak kości małych zwierząt domowych, ości i łuski ryb, skorupki jaj, czy łupiny orzechów. Takie garnki z jedzeniem odnaleziono w Bonikowie koło Leszna oraz w Gdańsku.

Niektóre ślady sugerują, że gotowano nawet specjalne potrawy dla bóstw. Potwierdza to znalezisko pochodzące z X-wiecznej chaty w pobliżu grodziska Żmijowiska. Pod polepą podłogi znajdowało się tam zachowane w całości naczynie gliniane, wypełnione szczątkami roślin, będącymi pozostałością po jakiejś potrawie. Resztki, które się zachowały, sugerują, że mogła to być dość typowa dla Słowian kwaśna polewka z dodatkiem soczewicy i kaszy z jęczmienia oraz prosa, doprawiona miętą.

Zakładziny po wprowadzeniu chrześcijaństwa

Wydawać by się mogło, że wprowadzenie chrześcijaństwa sprawi, iż powszechne praktyki składania ofiar pogańskim bóstwom, zostaną odrzucone. Kościół w głoszonych naukach wyraźnie przeciwstawiał się wszelkiej magii i dawnym rytuałom. Jednak w rzeczywistości chrześcijaństwo potrzebowało kilku wieków, żeby zyskać monopol i wyprzeć z umysłów wiernych zakorzenione przez stulecia praktyki. W pierwszych wiekach obowiązywania nowej religii, ślady pogańskich kultów wciąż były powszechne, co potwierdzają liczne znaleziska archeologiczne datowane na XI–XIII wiek. 

Potrzeba składania depozytów pod budynkami była tak silna, że pojawiały się one nawet pod budowlami sakralnymi. Zofia Hilczer-Kurnatowska wspomina o naczyniach z monetami zakopywanych pod progami obiektów chrześcijańskich. Tradycja ta utrzymywała się w średniowieczu bardzo długo. Świadczyć o tym może odnalezione w Warszawie gliniane naczynie, wypełnione kośćmi ptaków, które znajdowało się pod XV-wiecznym kościołem. 

Choć wprowadzenie chrześcijaństwa nie od razu położyło kres dawnym rytuałom, w tym składaniu ofiary zakładzinowej pod domostwami, z czasem jednak praktyki te zaczęły być coraz rzadsze, szczególnie w przypadku składania ofiar z ludzi. Mimo to w  kulturze ludowej wiara w opiekujące się gospodarstwem, domowe duchy utrzymywała się w niektórych miejscach jeszcze do XIX, a nawet początków XX wieku.

Czaszki zwierzęce – widok współczesny (źródło: https://pixabay.com).
Literatura:
a

Tue ‒ Thu: 09am ‒ 07pm
Fri ‒ Mon: 09am ‒ 05pm

Adults: $25
Children & Students free

673 12 Constitution Lane Massillon
781-562-9355, 781-727-6090

Font Resize
Contrast